Pierwszy Rzut Oka: Master Grade 1:100 RX-78-5 „G05” Gundam
Na szczycie tej strony jest napisane „Polskie recenzje zabawek i modeli z całego świata”. Co prawda nie miałem jeszcze okazji żadnego modelu faktycznie zrecenzować, ale chcę Wam dać przedsmak tego co modelowo będzie tu trafiało. Oto mój pierwszy złożony zestaw.
A imię jego to RX-78-5 „G05” Gundam. Tak, to jest model do składania, a nie normalna figurka którą w stanie już kompletnie zmontowanym można znaleźć w sklepie. W Japonii, skąd ten model pochodzi, oprócz typowego modelarstwa związanego z militariami, samochodami, itp. popularne są też modele maszyn (i postaci też) ze świata kultury popularnej. I to w zupełnie innej, ogromnej skali. To nie nasz rynek gdzie mamy modele z Gwiezdnych Wojen i właściwie tyle, tam są modele z filmów, seriali, książek, gier wideo… jeśli coś się wryło w pamięć masową, prędzej czy później dostanie swój własny zestaw do składania.
Ten konkretny model to przykład Gunpla- oficjalny skrót myślowy od Gundam Plastic Model Kit. Czym jest sam Gundam? Na chwilę obecną powiedzmy, że to bez dwóch zdań najpopularniejsza w Japonii multimedialna marka realistycznych robotów, która istnieje już ponad 30 lat, a której modele istnieją niewiele krócej.
Ten pan tutaj jest wariacją na temat najsłynniejszego robota w cyklu, od którego wzięła się nazwa całej serii, RX-78-2 Gundama. Można powiedzieć, że o ile pierwowzór był stworzony jako uniwersalna maszyna do walki w każdym środowisku, tak G05 był jedną z prototypowych wersji rozwojowych, przystosowaną głównie do działań w przestrzeni kosmicznej. I będę szczery, dla mnie ten robot (nazwa oficjalna to Mobile Suit, ale jedyne polskie tłumaczenie pióra Egmontu, „Kombinezon Bojowy” zupełnie mi nie pasuje) wygląda bardzo atrakcyjnie. Jest to świetna mieszanka ładnych kształtów z cechami bojowymi- karabin, i tarcza dokładnie nam mówią, że jest to maszyna do walki.
Przeznaczenie robota dobrze oddaje też ogromny karabin Gatlinga przechowywany na plecach. Towarzyszy mu tam zresztą łatwo dostrzegalny zestaw silników manewrowych i zbiorników paliwowych. Dodatkowe silniki można też znaleźć w wielu innych miejscach. Jeśli nie są teraz jeszcze widoczne, to dlatego że w chwili robienia tych zdjęć mój Gundam nie był jeszcze pomalowany. Poza naklejkami w głowie, model jest teraz jeszcze w stanie surowym, zaraz po głównym montażu. Na pozostałe naklejki i zdobienia przyjdzie jeszcze czas.
Z bliska, nawet bez makijażu, G05 jest bardzo ładny. W tym miejscu mogę wytłumaczyć, że jest to względnie stary model, pochodzący z roku 2003. W związku z tym jest o wiele prostszy niż współczesne modele z kategorii Master Grade, na przykład nie posiada wewnętrznego szkieletu który obecnie jest już normą w tej klasie konstrukcyjnej. Znacznie bliżej mu do produkowanych w skali 1:144 modeli High Grade… choć i tak posiada ponad 150 części.
Małą ciekawostką jest to, że na poprzednich zdjęciach znajdowała się pełna konfiguracja kosmiczna tego robota. Wiele jej elementów można zdjąć, by odsłonić „podstawową” wersję RX-78-5.
Ta forma też nie wygląda źle, choć dla mnie jest mniej okazała. Gdy człowiek najpierw widział tego robota z pełnym wyposażeniem, ta konfiguracja wydaje się być po prostu niekompletna. No i trudno nie odnieść wrażenia, że przez obecny kolor naramienników, Gundam nosi podkoszulkę typu T-shirt.
Przynajmniej „goła wersja” daje nam lepszy widok na główne silniki. Tak, te szare ogony też są silnikami korekcyjnymi, i z jakiegoś powodu bardzo mi się podoba ich wyprofilowanie: jeśli nad tym pomyśleć, są tak zrobione, by odseparować płomienie głównych dysz rakietowych od zbiorników z paliwem. Kolejna ciekawostka: te nadbudówki na przedramionach Gundama to dodatkowa broń; lekkie działka maszynowe. Dwa kolejne są umieszczone w głowie, ale te tutaj pozwalają robić z naszym modelem ciekawsze rzeczy.
I jeśli nie było to widoczne wcześniej, tak, ten model jest pozowalny. Nie tak bardzo jak współczesne Master Grade’y (u nich pozowalność potrafi być już zwyczajnie absurdalna), ale spokojnie na zakres ruchu G05 bije niejedną typową figurkę akcji… w każdym razie nie-japońską. Można by się spytać jakim cudem ta konstrukcja nie rozpadła się jeszcze od tego całego przestawiania. Zwyczajnie. Była z myślą o tym zaprojektowana. Mało tego. Gunpla są modelami bezklejowymi. Wszystko tu łączy się na zaczepy,klipsy i tarcie. Dzięki temu można je też swobodnie wielokrotnie rozkładać i składać, dając majsterkowiczom o wiele większe pole do ich przerabiania już po pierwszym montażu.
A o oto główna broń tego Gundama z bliska. Jest to prosta, ale okazała giwerka, choć jej budowa może być nieco monotonna: wszystkie ogniwa w pasie transmisyjnym amunicji to oddzielne części, których o ile pamiętam jest co najmniej piętnaście.
Naturalnie obsługa miniguna jedną ręką to kiepski pomysł, dlatego ten egzemplarz ma uchwyty dla obu dłoni. I nie, nie jest na tyle ciężki, że ściąga ramiona w dół. To tylko poza. G05 spokojnie trzyma swój Gatling w poziomie, jak na obrazu poniżej.
Jest jeszcze dużo rzeczy których te zdjęcia nie pokazują, na przykład miecze energetyczne czy składana tarcza, ale to tylko przedsmak mający pokazać czego możecie spodziewać się w pełnej recenzji tego modelu. A ta, mam nadzieję, stanie się rzeczywistością już niebawem.