Zdjęcia: Deluxe Solar Streak Megazord: podejście pierwsze
Nie samymi Transformerami człowiek żyje, a gdy jeszcze ma się nutkę sympatii do Power Rangers, trudno przejść obojętnie obok zabawki sprzedawanej w sklepie ze starociami za 60 zł… Oto moje pierwsze kilka zdjęć tego nietypowego Megazorda, zrobione parę dni po jego zdobyciu.
Czas na pierwszy wpis z kategorii „Zdjęcia”. Powinien dać Wam dobry pogląd na to czego można się po takich rzeczach spodziewać. Dużo zdjęć, trochę opisów tychże zdjęć, i różne przemyślenia. Stopień szczegółowości tekstów i liczba zdjęć będzie się różniła pomiędzy poszczególnymi wpisami, ale myślę że to pokazuje że takie wpisy będą tak zróżnicowane jak same obiekty wystawione na fotografowanie.
A więc, DX Solar Streak Megazord z Power Rangers Mystic Force.
Ten robot będzie miał dla mnie zawsze szczególne znaczenie jako mój pierwszy zakupiony Megazord. Co prawda jestem w jakimś stopniu entuzjastą tych maszyn (serii z której pochodzą niekoniecznie), ale nie sądziłem, że w ogóle jakiś kiedyś zawita do mojej kolekcji. Raz, Megazordy są jak na standardy fana Transformers drogie (średnio 200-450zł za sztukę), dwa, ostatnimi laty Bandai America tworzy tańsze od japońskich, ale i znacznie brzydsze wersje tych zabawek, widać to zwłaszcza od czasów serii Operation Overdrive.
Ale gdy zobaczyłem w sklepie ze starociami ten nigdy nie otwierany egzemplarz za słownie 60 zł, uznałem, że warto mu dać szansę. Czy jest to fajny zakup? Jeśli ma się odpowiednie podejście to zdecydowanie. Ten transformujący się w sześcio-częściową lokomotywę robot jest wielkim, masywnym klocem. Może i ma elektronikę i kilka pomniejszych bajerów, ale ma słownie cztery punkty artykulacji (właściwie to dwa, plus dwa z transformacji). Czy to razi? Mnie nie, znam Megazordy z przeszłości i wiem że to wręcz ich znak rozpoznawczy.
Mimo wszystko, jest to kloc pełen uroku i nie żałuję zakupu, a wręcz mam nadzieję że kiedyś moja Megakolekcja się rozwinie o kolejne roboty typu Deluxe tak z Power Rangers jak i z Super Sentai, ich japońskiego oryginału.
Główny moduł lokomotywy, zawierający elektronikę zabawki i później formujący jej korpus.
Wszystkie sześć modułów obok siebie. Cztery z nich z daleka wyglądają tak samo, ale to tylko złudzenie. To znaczy, mają wyglądać identycznie, ale wprawne oko szybko wychwyci parę różnic, których funkcja ujawnia się w formie Megazorda.
Naturalnie, wagony można połączyć by uzyskać długi, ponad półmetrowy pociąg, który w chwili robienia zdjęcia przewyższał w wyprostowanej formie możliwości mojego studia. Nie licząc lokomotywy, wszystkie wagony można dowolnie przestawiać.
A oto Solar Streak w formie robota. Tak, to zdecydowanie kloc. Ale ładnie wykonany i ta niemal idealna symetria (nie licząc głowy i fragmentów korpusu ) odróżnia go od znaczącej większości współczesnych Megazordów.
Głowa posiada szereg ładnych detali, a hełm z jakiegoś powodu przywodzi mi na myśl arabskiego rycerza.
Tak jak mówiłem, ramiona to jedyne co się rusza w trybie robota, ale na tym zdjęciu główna atrakcja to działo schowane za opuszczaną tarczą lokomotywy. Tak, ta kropka na środku to dioda, która rytmicznie mruga w towarzystwie różnych dźwięków w zależności od tego co zrobimy z korpusem. Przyznam, że dźwięki są dla mnie o wiele ciekawsze od światełek w tym modelu.
I jeszcze jako ciekawostkę końcową pokażę Wam jak wygląda rozmiarowo Megazord, obok, dajmy na to, Deluxe Optimusa Prime’a z Transformers Classics.
Tyle o tej zabawce na dziś. Kto wie, może kiedyś jeszcze się nią tu zajmę, zwłaszcza że od dawna kusi mnie jej zrecenzowanie. Mam nadzieję że mój pierwszy pakiet Megazordowych zdjęć Wam się spodobał.