Kolekcjoner i aukcje – o tym, że czasem nie warto się śpieszyć

Dziennik Wallasa oparty na własnych doświadczeniach

Jakiś czas temu przekonałem się, że na aukcjach internetowych warto czasem podejść na spokojnie nawet do towaru, który wydaje się tak okazyjny, że zaraz ktoś może Ci go sprzątnąć sprzed nosa….

 

Gdy znalazłem zabawkę X, do końca jej aukcji były niecałe trzy godziny. Ja miałem pytanie do sprzedawcy co do jej kompletności, ale że miałem ją właściwie na wyciągnięcie ręki, a czas gonił (nie wierzyłem że sprzedawca zdąży odpowiedzieć przed zakończeniem), i choć zazwyczaj tak nie robię, tym razem wcisnąłem KUP. I dopiero wtedy uznałem, że wypada zadać pytanie o kompletność.

Błąd.

Okazało się, że sprzedawca sam nie zajmuje się sprawą i zdjęcia i wysyłkę robi podwykonawca, który też wspomnianą zabawkę trzyma na składzie. W związku z tym sprzedawca nie wie co powinno być w zestawie a co nie, wyznając zasadę „czego nie widzisz na zdjęciu, tego nie dostaniesz”. Trochę się bałem tego scenariusza…choć pomyślałem o tym dopiero PO licytacji. Mądra głowa.

Na szczęście sprzedawca okazał zrozumienie i dał mi możliwość zrezygnowania z zakupu. Odetchnąłem z ulgą, wiedząc że cena prawie-mojej zabawki zostanie w moim portfelu. Mimo wszystko, żeby pokazać, że skoro on robi ukłon w moją stronę, ja zrobię ukłon w jego, zaoferowałem pokrycie kosztów wystawienia aukcji, bagatela, 3 złote. Tak naprawdę kwota była symboliczna (jedna paczka Mentosów zagryziona małą Mambą), ale w ten sposób pokazałem (bardziej sobie niż sprzedawcy), że jestem uczciwy i mam pewien szacunek do jego profesji. Poza tym, jest to mała cena za naprawienie szkód z mojego gapiostwa.

Morał z tego jest taki: nie spieszyć się, zwłaszcza jeśli zabawka nie jest wysoko na liście waszych priorytetów. Jeśli możecie ją kupić, ale świat się nie zawali od powiedzenia „nie”, lepiej dokładnie sprawdzić stan zabawki poprzez konsultację ze sprzedawcą. Jeśli zdjęcia Wam nie gwarantują konkretów, a sprzedawca nie wydaje się mieć wystarczającej wiedzy, lepiej po prostu iść swoją drogą i czekać na kolejny raz gdy zabawka pojawi się w dostępnych ofertach. Brak potrzebnych informacji często jest drugim największym wrogiem kolekcjonera, zaraz po wiecznie niedomagającym portfelu.

W takich sytuacjach pozostaje tylko podziękować sprzedawcy za wyrozumiałość i życzyć mu w przyszłości bardziej rozważnych i kompetentnych klientów od nas samych…